WarCry

Forum Klanu, którzy przesiaduje na serverze Andeeria.


#1 2009-02-03 21:59:48

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Twórczość :)

Hmm... Widzę, że nikt nie założył to ja sobie pozwolę
Tutaj proszę się pochwalić swoimi talentami


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#2 2009-02-03 22:03:31

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Ty? też to wykorzystam, bo moja tFUrcza dusza domaga się spełnienia
Liczę na jakieś komentarze =]



W dzielnicy handlowej mieściło się pewne małe ZOO, tylko dla tych szlachciców, których sakiewka stale pobrzękiwała monetami. Budynek, w którym mieścił się owy zwierzyniec, miał trzy piętra. Ciężkie okute drzwi, a w oknach kraty. Na ścianach gościła gruba warstwa zadomowionego kurzu. Wchodząc do środka, znajdowało się na długim korytarzu, biegnącym w lewo. Zaraz obok stalowe, adamantowe lub astralne kraty, ciągnące się wzdłuż korytarza. Klatki małe, z pojedynczym osobnikiem każdego gatunku. Na końcu pomieszczenia były kręcone schody, prowadzące do pierwszego piętra, gdzie były kolejne rzędy klatek.
Zaraz w pierwszej klatce, w kącie, przed oczami ciekawskich, kuliło się małe stworzonko, zwane isigilem. Przypominało kociaka, małego geparda. Miało z trzydzieści centymetrów wzrostu i czterdzieści długości, z ogonem, zakończonym kilkoma, rzekomo zniszczonymi piórami. Niegdyś śnieżnobiałe, teraz brudne futerko posklejało sie od wody i brudu, jakie miało w „celi”. Pazurki połamanie, a pyszczek spięty paskiem, by nie mogło ugryźć, a zarazem nic zjeść. Smętnymi, czerwonymi ślepiami patrzyło na pustą miskę, pomiaukując cicho.
Tuż obok, w celi, leżał gryf o czarnych jak noc piórach i futrze. Zielone oczy, pełne smutku, ale i litości, obserwowały ludzi, którzy go komentowali. Był okazem. Rosły, z ostrymi szponami i potężnymi skrzydłami, którym nie było dane nigdy wzbić się w powietrze. Magiczna istota, wychowana z tym obskurnym ZOO, nie miała kontaktu ze słońcem, czy wolnością. Nie mogła tęsknić za czymś, czego nie znała. W przeciwieństwie do isigila, który nie narodził się i nie umarł.
Słońce powolutku chyliło się ku zachodowi, kryjąc swe oblicze za szczytami gór. Niebo zdobiły złote pasma, przeplecione z czernią. Miasto powoli oddawało się w spoczynek. Jednak nie alchemicy z owego ZOO. Wyszli z podziemi, kierując kroki w strony wybranych przez siebie klatek. Mały isigil kulił się w kącie, osłaniając własnymi drobnymi skrzydełkami, w nadziei, że o nim zapomną. Nie zapomnieli.
Kiedy wkroczyli do klatki, malec rzucił się w ich kierunku, myśląc, że  przemknie między ich nogami wprost na ulice tego drugiego świata, o którym tyle słyszał. Przemknął. Udało mu się. Prawie... drzwi zamknięte. Droga ucieczki zablokowana. Rozglądał się za innym wyjściem. Dostrzegł otwarte okienko. Zbyt późno. Złapali go w siatkę. Wyrywał się, szarpał, pojękując żałośnie nieokreślonym dźwiękiem. Został ogłuszony, uderzeniem pałki z głowę...


Obudziwszy się, nie wiedział gdzie jest i co się stało. Otworzywszy ślepka, dostrzegł jednego z „tych” ludzi, mieszającego zielonkawą ciecz, która znajdowała się w słoiku w jego dłoni. Malec, przywiązany za łapki do stalowego stołu, zaczął się szarpać i namiętnie zawodzić. Nieznajomy odwrócił się i zbliżył do isigila. Pogładził delikatnie nagą dłonią po brudnym futerku. To nie uspokoiło malca ani trochę. Ciche westchnienie żalu zaskoczyło, a zarazem uciszyło isigila.
- No, mała. Nie masz imienia. A powinnaś mieć... – zaczął nieznajomy. – Właściciel próbował wybrać obcojęzyczne, lecz moim zdaniem, to złe imię dla istoty, z której Wenstertrip się składa. W końcu, niebagatelni byli twoi przodkowie, służący Salvadorowi. Dam ci na imię... – uśmiechnął się szerzej, widząc nadstawione uszka. - ... Azis.
Azis przekręciła główkę, patrząc na niego dużymi oczkami. Nigdy alchemik nie rozmawiał z istotą, którą miał badać. Wręcz przeciwnie. Tępił ją, poniżał. Przyglądała się swojemu oprawcy z żywym zainteresowaniem.
Wysoki, szalenie szczupły mężczyzna. Włosy długie, spięte w srebrzysty warkocz. Oczy stalowej barwy z trudem znosiły codzienne troski. Nie uśmiechał się wcale, a jak już, to skromne uniesienie kącika było u niego wyczynem. Ubrany w białe spodnie oraz buty ze skóry, tej samej barwy. Bluza, śnieżnobiała, z długimi rękawami, bez jakichkolwiek dodatków, z golfem. Rękawiczki z białego jedwabiu. Na szyi widniał jego znak wiary, skrzypce.
- Skoro ja wiem, jak ty masz na imię, powinienem się przedstawić i ja. Zwą mnie Strombred De’Fundel.

Nieduży gabinet, a zarazem laboratorium. Do pięciu ścian były przytwierdzone regały z substancjami blisko nieokreślonymi, lecz z pewnością trującymi. Papeteria odzwierciedlała barwę śnieżnobiałą. Masywne biurko wykonane z wierzby, stało pośrodku pokoju. Blat, szuflady oraz półki zawalone były chaotycznie rozmieszczonymi notatkami z każdym przeprowadzonym eksperymentem czy odkryciem, lub spostrzeżeniem. Przed biurkiem, z odległości około półtora metra, stał stół do przeprowadzania eksperymentów na istotach nie koniecznie żywych. Nawierzchnia wykonana z astralnej stali, z runami zapisanymi krwią isigila. Podłoga wykonana z idealnie białego marmuru. Trzy olbrzymie okna oświetlające cały pokój, zajmowały jedną, całą, szóstą ścianę. Zatem pomieszczenie miało kształt sześciokąta. Wszytko, co było w tym pomieszczeniu, nosiło barwę białą, o tym samym natężeniu.
Pomiędzy regałami, znajdowały się drzwi do skromnej sypialni, oraz łazienki właściciela. Natomiast na innej ścianie, znajdowało się wyjście, przez które wychodziło się do najwyższego skrzydła ZOO.
Do swojego gabinetu wkroczył Strombred, trzymając niewielką klatkę z małym isigilem. Malec rozglądał się ciekawsko po pomieszczeniu, widząc tyle przedmiotów na raz, w całym swoim życiu. Klatka została postawiona na stole do „operacji”. Wrócił do drzwi, po czym je zamknął. Zbliżywszy się do klatki, otwarł ją i wypuścił malca na samopas. Pogładził pyszczek Azis, zdjąwszy przepaskę.
- No, mała. – Zaczął. – Mam niestety trochę zajęć. Zajmij się czymś... – Wskazał jej piłkę oraz szmacianą lalkę, po czym usiadł za biurkiem i zaczął poprawiać notatki.
Azis, siedziała na stole i obserwowała piłkę. Czekała, aż to dziwne stworzenie poruszy się, da pretekst, by zaatakować. Lecz nic takiego się nie działo. Po prostu. To coś tkwiło z miejscu. Zeskoczyła na ziemię. Niezbyt nauczona do gładkiej nawierzchni, uderzyła z plaskiem o ziemię, co wywołało śmiech alchemika. Podniosła się i otrząsnęła, niezniechęcona do dalszej próby. Pobiegła w kierunku biurka, lecz ślizgające łapki nie ułatwiały biegu. W końcu doczołgała się do celu, okrążyła je i przyczaiła się na piłkę, stojącą trzy metry od niej, czekając, aż ta się poruszy.
Natomiast Strombred zapisywał wszystkie spostrzeżenia względem zachowania oraz wyglądu isigila. Dostał proste rozkazy. Scharakteryzować tę istotę i okryć sposób, by unicestwić wszystkie wady z jego kodu genetycznego. Następnie stworzyć tuzin tych stworzeń, które miały zostać maszynami do zabijania wrogich jednostek wojennych. Elitarny zabójca. Tak, taki był projekt.
„Wyglądem z pozoru przypomina młodego geparda. Futro puszyste, barwy białej. Skrzydła drobne, nie będące w stanie unieść ciało. Ogon straszliwie długi, zakończony z pozoru piórami. Jednak to wystające kości, wygrawerowane na wzór ostrzy. Kości są wykonane z najprawdziwszej astralnej stali, która nigdy się nie łamie, nie tępi i jest w stanie zabić nawet nieśmiertelne istoty, odbierając ich dusze. Drobne rogi, zakrzywione do tyłu. Jarzące się ślepia, barwy czerwonej.
Isigil prawdopodobnie nie będzie dużym stworzeniem, mniej więcej, wielkości dorosłego geparda. Pokrywa naturalnego metalicznego szkliwa na zębach oraz szponach powoduje, iż nigdy się nie tępią, ani nie łamią w wieku starszym. Skrzydła zbyt małe do samodzielnego latania, zatem podejrzewam, iż zostaną usunięte podczas eksperymentów. Rogi dostosowane do obrony i ataku, lecz przesłaniają widoczność...” – przerwał na chwilę, by zerknąć, co robi Azis. Ona, ze znużeniem czekała na ruch piłki, nie będąc świadomą, iż ta bez pomocy nigdy się nie poruszy. Strombred uśmiechnął się do siebie pod nosem, wstając od biurka i kierując się do piłki. Lekko ją szturchnął nogą.
Isigil przyczaił się niczym typowy gepard, ale jednym susem przeskoczył odległość trzech metrów i drobnymi skrzydłami posiekał toczącą się piłkę na drobne kawałeczki. Alchemik patrzył z szeroko otwartymi ustami na poczynania isigila. Jego zdziwienie przerwało pukanie do drzwi...

Do gabinetu wkroczyła wysoka, piękna kobieta. Miała długie i rozpuszczone blond włosy. Usta umalowane krwistoczerwoną szminką. Cera barwy kości słoniowej. Ubrana w szlachecką suknię, barwy błękitnej. Falbany falowały na każdym kroku, a mocno upięty gorset sprawiał, że jej biust dosłownie wylewał się zza dekoltu. Obcasy postukiwały na marmurze. Przy jej boku dumnie kroczył hart myśliwski o brązowej sierści i zielonych oczach. Na szyi dumnie nosił obrożę z imieniem Silvanus.
Strombred ukłonił się grzecznie. Nie lubił jej, jednak kultura wymagała swoje.
- Witam, księżniczko. Co panią sprowadza do Wenstertripu... a tym bardziej, tej zaplutej dziury?
- W naszym kochanym mieście, Necropolis, potrzebny jest dobry sekcjoner, a niestety, tylko w tutejszym mieście są najlepsi. I mam na myśli ciebie, De’Fundel. – rzekła, rozglądając się po pomieszczeniu z niemym obrzydzeniem na twarzy. Azis zaszyła się w ciemnym kącie, obserwując z niepokojem psa. Strombred natomiast zaciskał szczękę tak mocno, jak mógł, by nie odpowiedzieć niegrzecznie.
- Panienka przecenia moje możliwości... – rzekł, starając udawać, iż jest zawstydzony jej stwierdzeniem. Musiał sprawić jej przyjemność. Udawać, że jest zaszczycony. Lecz wiedział, że kpi z jego talentu.
- Posłuchaj... – zaczęła, ale przerwało jej wypowiedź warczenie. Silvanus dostrzegł zjeżonego isigila w kącie i zaczął warczeć. „Kociak” najeżył jeszcze bardziej swoją sierść i począł syczeć. Hart powolnym krokiem zbliżył się do swojej ofiary, a ta wygięła grzbiet w niemym ostrzeżeniu, ostatnim, jakie była w stanie wydać.
Pies obnażył kły i rzucił się na dużo mniejsze od siebie stworzenie. Strombred był przerażony, natomiast Weronik, księżniczka Necropolis, była wniebowzięta. Po raz kolejny mogła pokazać wyższość, jaka istnieje pomiędzy dwoma wojującymi ze sobą miastami.
Z początku przewaga była po stronie Silvanusa, jednak z czasem Azis nauczyła sie używać swoich rogów, machając energicznie ogonem. Pacnęłą raz łapką, następnie drugi raz. Zamach ogonem i pies trafiony w pysk. Ostre kolce przebiły się przez kości żuchwy, raniąc dziąsła oraz język. Przerażony hart szarpnął się energicznie, wyrywając sobie część skóry, po czym uciekł za nogi swojej pani.
W ostatnim momencie Strombred złapał Azis za ogon. Mała chciała rzucić się na psa, by go dobić. Weronik była cała purpurowa ze złości. Dyszała. Negatywne uczucia ją przytłaczały. Nie była przygotowana na porażkę, spowodowaną bezsilną istotą. Spojrzała błękitnymi oczami na De’Fundela.
- Dlaczego nie.. nie powstrzymałeś... – zaczęła po cichu. - ... tego CZEGOŚ!!! – wrzasnęła na całe swoje gardło, zapominając o echu, jakie występuje w pustych pokojach. Za jej głosem podążyły wycia i jęki wszystkich istot z sąsiedniego pomieszczenia. Strombred w odpowiedzi tylko lekko wzruszył ramionami.
- Masz tydzień, by przenieść się do Necropolis! Zrozumiałeś?! – nie czekając na odpowiedź, odwróciła się napięcie, po czym opuściła gabinet. Za nią powolutku szedł hart, z podkulonym ogonem. Sekcjoner przyłożył zimną rękę do czoła. Westchnął.
W co ja sie wpakowałem? Spytał sam siebie. Zerknął na Azis, która siedziała obok jego nogi, spoglądając mu w oczy. Widząc jej duże, czerwone ślepka, uśmiechnął się do siebie. Kucnął i pogładził jej futerko.
- Mała, mamy kłopoty. – szepnął. Azis oblizała pyszczek. Uśmiechnął się do siebie, rozumiejąc, co chce powiedzieć.
Tak... Pora obiadu.
Wyprostował się i rozejrzał po pomieszczeniu. Na białym marmurze widniały znaczące ilości krwi.
Jedyne, co się wyróżnia w tym pomieszczeniu... Krew. Jak jej oczy...

Przebrał się w czyste ubrania wyjściowe. Ubrał się na biało. Spodnie z wąskimi nogawkami, koszula zapinana na guziki w kształcie oczu z długimi rękawami  ściśle przylegającymi do ciała. Buty na niewysokim obcasie ze skóry i płaszcz narzucony na ramiona, zapięty pod szyją. Aktualnie grzebał po szufladach w poszukiwaniu rzeczy, która ułatwiłaby mu zapoznanie małej Azis z światem, który znajduje się poza granicami budynku, za którym tęskni, chociaż go nie zna. Człowiek nie był w stanie zrozumieć istot.
Mały isigil siedział na biurku sekcjonera, liżąc łapki z psiej krwi. Klapnęła uszy zadowolona z siebie, że udało jej się wybronić od dużo większego przeciwnika. Kątem zielonych ślepi obserwowała poczynania swego opiekuna. Kiedy w końcu udało mu się wygrzebać smycz, drzwi otwarły się z hukiem i stanął w nich stary i otyły właściciel ZOO. Jego oczy miotały błyskawice a De’Fundel jak gdyby nigdy nic, uparcie ignorował natarczywe spojrzenia mężczyzny.
- Ekhem.. – Strombred odchrząknął. Azis przerwała wykonywaną czynność i obserwowała, co się dzieje.
- W co ty kolano nos pasztet szynka internet wow !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! grasz? – wycedził przez zęby, na co De’Fundel wyprostował się i rozejrzał zaskoczony. Kiedy dostrzegł gościa w drzwiach z bezczelnym,  szerokim uśmiechem na ustach powiedział:
- Zamknij drzwi, bo przeciąg robisz.
- Powtórzę pytanie. W co ty kolano nos pasztet szynka internet wow !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! grasz? – właściciel ZOO zrobił się purpurowy ze złości.
- A ja powtórzę to, co powiedziałem przed chwilą. Zamknij drzwi, bo przeciąg robisz. – uśmiechnął się pod nosem, grzebiąc dalej po szufladach w poszukiwaniu czegokolwiek, byleby nie patrzeć na czerwonego mężczyznę. Ten natomiast podskoczył do sekcjonera, odwrócił go do siebie przodem, złapał na kołnierz ubrania i zaczął nim potrząsać.
- Przez ciebie zamkną ten interes! – syczał jak wściekły. Na to Strombred szarpnął się i poprawił swój wygląd, jak na eleganta przystało.
- Gram w to samo co ty… - powiedział.
- Mylisz się, draniu. – przerwał mu głos tymczasowego gościa.
- … tyle że na innych zasadach. – dokończył sekcjoner z bardzo wrednym uśmiechem. Właściciel zaryczał wściekle i walnął De’Fundela w tył głowy. Ten stracił równowagę i upadł. Kiedy leżał, kopnął napastnika w łydkę, po czym i ten upadł. Sekcjoner doskoczył do niego i zaczęli się wzajemnie dusić i szarpać, wykrzykując wszelkiego typu przekleństwa i wyzwiska. Po kilku minutach szarpaniny De’Fundel odskoczył od otyłego mężczyzny i zataczając się, szedł w kierunku regału. Odsunął książki i wyciągnął butelkę whisky oraz trzy szklanki z grubego szkła. Nim drugi mężczyzna wstał, to zdążył nalać do każdej szklanki. Wziął jedną i zaczął sączyć trunek. Po chwili dołączył do niego jego przyjaciel. Oparł się o biurko i westchnął głośno.
- Wybacz, przyjacielu. Poniosło mnie. – powiedział właściciel.
- Nic się nie stało, mój przyjacielu. Zdarza się każdemu.
Kiedy tak pili, nagle olśniło Strombreda. Podskoczył raptownie, w poszukiwaniu małej istoty o białym futrze. Jednak jej już dawno nie było w ZOO.


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#3 2009-02-03 22:14:24

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

No no no dopiero co założyłam posta i już jest

No pięknie masz talent Kathi ^.^ dasz też trochę więcej? ;>


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#4 2009-02-03 22:15:37

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Wesz, że dopiero jak napiszę Więcej to jest na stronce mojej tFUrczości =] Adresik znasz, talalam


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#5 2009-02-03 22:16:26

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

znam znam ;P ale inni nie znają ;>


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#6 2009-02-03 22:28:30

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Mam podany przy mim koncie
Trochę drętwe to forum... Rozruszajmy je!
Mam nadzieje że nie dostane kar za SPAM? :>


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#7 2009-02-08 14:54:12

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Buuuuuu Nikt nie komci


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#8 2009-02-08 14:55:40

Tarik

Członek

Zarejestrowany: 2009-01-28
Posty: 34
Punktów :   

Re: Twórczość :)

Ej super na prawde faje podoba mi się, jest takie chwytające napisz coś więcej bo nie mam czego czytać przed snem!
Jak przeczytam to skomentuje na prawde.


"... a co zdobyte nigdy nie będzie szczytem ..."

Offline

 

#9 2009-02-08 14:56:37

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

No Kathi czekamy na więcej ;P


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#10 2009-02-08 14:58:25

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Wiesz, że następnego mam ledwie kilka akapitów Może wrzucę coś innego?


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#11 2009-02-08 15:00:01

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

daj coś do poczytania   pochwal się swoim talentem, a nie kryjesz go po kątach


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#12 2009-02-08 15:01:53

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Kryje go, bo go nie mam ciołku! xP
Napisałabym coś o wowie, ale było by to:
1. serialowe, czyli naciągana fabuła
2. erotyczne, czyli ciekawe miejsca i zdarzenia
3. nierealne, czyli pokój między Ally i Hordą xP


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#13 2009-02-08 15:03:14

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

Pokój jest możliwy, tyle, że nie na Andzi xD

I Kathi jeszcze raz powiesz, że nie masz talentu, a chyba cię walne!! ;P


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#14 2009-02-08 15:05:46

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

<wypina sie>
Wal!
Nie mam talentu! <drze sie>


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#15 2009-02-08 15:28:45

Tarik

Członek

Zarejestrowany: 2009-01-28
Posty: 34
Punktów :   

Re: Twórczość :)

Katharsis napisał:

2. erotyczne, czyli ciekawe miejsca i zdarzenia

JEDZIESZ!!


"... a co zdobyte nigdy nie będzie szczytem ..."

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Serwis telefonów Kraków Cennik www.fretka-domowa.pl internet maków pokoje w Helu