WarCry

Forum Klanu, którzy przesiaduje na serverze Andeeria.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#16 2009-02-08 15:40:28

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

o.O


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#17 2009-02-08 15:42:23

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

Buahahahaah xD  <daje kopniaka Kathi>

No dajesz Kathi ;>


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#18 2009-02-08 15:47:50

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Ej! to nie jest tak dajesz! Nie będę tu striptizu robić! xP

... Herka... pamiętasz te opowiadanie o Avalon Demonie? ^^


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#19 2009-02-08 16:39:48

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Specjalnie dla naszej kochanej Heraldinji wklejam to szkaradzieństwo:




Był bardzo słoneczny dzień. Głęboka, zielona dolina polodowcowa pomiędzy dwoma szczytami gór rozkwitała niczym na wiosne kwiat. Głębokie jezioro na samym środku odbijało obraz sklepienia niebieskiego. Złote rybki tam pływające, mające ze dwa metry, wesoło skakały, robiąc niewielkie fale. Wielgachne drzewa, których gałęzie uginały się od nadmiaru soczyście zielonych liści lub kolorowych, również soczystych owoców. Na polach złote łany zbórz kołysały się bezwiednie na wietrze. Ptaki śpiewały swoje arie, co chwile uciszane przez zaspanego kocura. Nad jeziorem duże miasteczko z domami rolników, apteką, trzema szkołami, strażą pożarną, brudnymi ulicami i zatrutymi studniami.
Daleko na uboczu, na wzniesieniu pagórka stał sobie spokojnie, samotny dom, ukryty pomiędzy trzema, wielkimi dębami. Drzewa miały rozłożyste korony, a w śród nich, niewidoczne dla oka domki na drzewach. Trzy drzewa – trzy domki. Budynek na ziemi był barwy cytrynowej. Niski płotek, pomalowany na biało otaczał domek. Furka nieco zgrzypiała, ale to był znak, że ktoś przyszedł się przywitać. Różnorodne róże rosły pod ścianami budynku, pnąc się wysoko do góry. Kwiaty ubierały się w kolory bieli, czerwieni, żółci, pomarańczy a nawet czerni. W oknach wesoło powiewały firanki. Przez uchylone okno kuchenne roznosił się zapach pieczonego ciasta.
Wbrew pozorom, wszystko było mocno skomputeryzowane. Samochody jeździły uliczkami jednokierunkowymi, komputery znajdowały się w każdej szkole, każdym budynku. Przenośne odtwarzacze, telefony komórkowe – wszystko istniało. Raj... Tylko do godziny piętnastej. A to jest powód:
Rozlega się dzwonek, oznajmujący koniec lekcji w szkole gimnazjalnej. Młodzi ludzie wybiegają z niej uradowani, szybko pozbywając się przytłaczających osobowość mundurków. Na szarym końcu wychodzą trzy najleprze przyjaciółki: Zozolek, Karmelek i Tofik. Mieszkały razem w domku na wzgórzu. Opiekowała się nimi dyrektorka szkoły licealnej. Każda z nich miała ukończone piętnaście lat i były chodzącymi demolkami, tego samego wzrostu. Prawdopodobnie dlatego rodzice wysłali je do szkół z internatem.
Zozolek miała proste i rude włosy do ramion. Twarz okrąglutka z sporą ilością piegów. Duże, seledynowe oczy obserwowały wszystko wokół z zaciekawieniem. Ubrana w czarne glany, miniówę i czerwoną bluzkę na ramionczkach. Na rękach miała różne branzoletki, między innymi pieszczochy. Torba na jedno ramię składała się ze strzempków powycinanych naszywek ulubionych zespołów. Posiadała puszysty, rudy, koci ogon, za który chłopcy ją ciągnęli. Na dodatek miała również rude, kocie uszy, w których było pełno kolczyków.
Karmelek szczyciła się długimi do bioder, kruczoczarnymi włosami, lekko falowanymi. Oczy miała ciemnobrązowe, prawie czarne. Nosiła spodnie moro, adidasy, bezrękawnik koloru białego. Na ramieniu widniał tatuaż w kształcie smoka. Paznokcie zrobione czarnym lakierem. Plecak zwykły, tornister
Tofik miała krótko ścięte włosy, barwy jasnego blondu. Oczy o odcieniu intensywnego błękitu. Ubrana w błękitne jeansy, różową koronkową bluzkę na ramionczkach, różowe sandały. Paznokcie pomalowane na kolor oczywisty, czyli różowy. Tak jak Zozolek, posiadała ogon i uszy, tyle, że różowe. Plecak był różowy w kształcie głowy kociaka.
Szły przez wieś do domu, nabuzowane pozytywnymi odczuciami. W końcu... zaczynał się czterodniowy weekend, nie był ani jednego zadania domowego i otwarto nowy basen. Jednym słowem, były przygotowane na to, by przez wolny czas nie nudzić się ani chwili. Z uśmiechami na twarz mijały ludzi, cały czas mówiąc „dzień dobry”. Nie spodziewały się, że za moment ich spokojna sielanka obróci się w proch.
Biegły przez polne ścieżki, coraz bardziej zbliżając się do domu. Nie mogły się doczekać, aż dowiedzą się, co zostało naszykowane na obiad. Wparowały do domu niczym stado koni, od razu wbiegając do kuchni. Na co ich opiekunka powiedziała ostro :
- Marsz na góre! Umyć się i przebrać! Nie będziecie mi tu na brudno obiadu jeść!
Dyrektorka była lekko otyłą kobietą, w wieku piędziesięciu lat. Lekko posiwiałe włosy zostały spięte w kok. Ubrana w szare spodnie i i krótki rękawek stała oparta o kuchenne szafki, machając ważechą. Dziewczyny, przeczuwając kłopoty, rzuciły się biegiem do swoich pokoi, by wykonać polecenie.
Dopiero po godzinie wszystkie trzy zeszły na dół. Ubrań nie zmieniły, ale wykąpały się, za poleceniem. Zerknęły ostrożnie przez próg kuchni. Na małym stoliczku przy ścianie naszykowane były trzy głębokie talerze. Pomiędzy nimi stał garnek z gorącą zupą pomidorową. Upewniwszy się, że są same, zasiadły i nalały sobie zupy. Jednak nim którakolwiek z nich zdąrzyła skosztować dania, pojawiła się opiekunka.
- No, dziewczyny. Jak było w szkole? – Spytała, stojąc w drzwiach. Zozolek, Tofik i Karmelek wymieniły pojednawcze spojrzenia i powiedziały jednogłośnie :
- Normalnie.
- Doprawdy? – Padła odpowiedź, pełna niedowierzania. – Tak się składa, że dzwoniła do mnie wasza dyrektorka. Poinformowała mnie o waszym nagannym zachowaniu.
- Jakim? – spytała cicho Tofika.
- Jakim... Powiedzmy, strzelanie z linijki w nauczyciela fizyki, głupie wywody o patelni i fochu, kłótnia z nauczycielką geografii, co to jest choroba wściekłych krów...
- Choroba wściekłych krów to... – Zaczęła Karmelka.
- Nie. Choroba wściekłych krów nie atakuje kobiety po czterdziestce i nie, ta choroba też nie nazywa się feminizmem.
- Nie? – Odezwał się cichy, niedomyślny hurek.
- Nie! Prosze was, jesteście dobrymi uczennicami, gdybyście chociaż o połowę poważniej brałyście swoje obowiązki...
- Dobrze. – Powiedziała krótko Zozolka.
- Słucham??? – Spytała z totalnym niedowierzaniem dyrka.
- Dobrze. – Powtórzyły już trzy. Odetchnęła z ulgą. Nagle rozległ się wrzask.
- Tofik podrywała dzisiaj Pana Palanta!
- Nie nazywaj go tak, Zozolku!
- Bo co, pani nadęta?
Zozolka rzuciła się do ucieczki, biorąc garnek do obrony. Natomiast Tofika zabrała patelnię do ataku. Karmelka westchnęła cicho i zabrała ze sobą łyżeczkę. Goniły się po całym domu, przewracając wszystko, co tylko było możliwe. Oczywiście, głośniejsze od przewracanych przedmiotów były ich wrzaski.
- Odwal sie! – Wrzeszczała Zozolka.
- Odszczekaj to! – Darła się Tofika.
- Nie jestem psem! Jestem kotem!
- No to odmiaucz!
- Nie umię!
- Bo ci patelnią strzele!
- A jest naładowana?
Zatrzymały się i zapanowała chwila ciszy. Zbliżyły się do siebie. Zozolka położyła na ziemi garnek i wspólnie przyglądały się patelni.
- Gdzie się daje naboje?
- Nie mam pojęcia. I chciałaś do mnie strzelać, skoro nawet nie wiesz, czy jest nabita?
- Nie czepiaj się! Nie moja wina, że ktoś ją uszkodził...
- Aaaaaaaa! – Rozgległ się wrzask Karmelki. Spojrzały na nią. Biedaczka, potknęła się i wylądowała tyłkiem na garnku Zozolki.
- Karmelku! Jak mogłaś? – Zawołała płaczliwym głosem Zozolek. Pozostałe dwie dziewczyny spojrzały na nią zaskoczone. – Jak... Jak mogłaś zabić bogu ducha winny garnek?! – Rozpłakała się. Karmelka i Tofika spojrzały po sobie i wzruszyły ramionami. Jednak nie umiały uspokoić Zozolki. Do czasu, aż obiecały, że zrobią garnkowi pogrzeb.
Ceremonia była skromna, na ogródku. Zakopały do przy różach i dały kamienną tabliczkę, z napisem

R.I.P.
Zabity podczas wojny domowej.
Zawsze będziemy pamiętać,
Jakie dobre dania zgotował.

Gdy skończyły się modlić, rozległ się głos dyrki.
- Gdzie jest mój garnek?!
Dziewczyny rzuciły się do ucieczki. Czyli poprostu poszły do swoich pokoi. I gdy w nich były, rozległ się płaczliwy wrzask Tofiki. Gdy mieszkańcy domku przybiegli do drzwi jej pokoju, powiedziała jedynie :
- Karmazynowy Kapciuszek został uprowadzony...


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#20 2009-02-08 17:03:24

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

JEAH
Kocham cię Kathi

hmm... wybacz ale nie pamiętam <wstydniś> pseplasiam


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#21 2009-02-08 17:05:38

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Bleee. Co to za paskudztwo? Kto je wkleił? ;P


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#22 2009-02-16 19:29:56

Ludzior

Oficer

Skąd: Polska =P
Zarejestrowany: 2008-12-02
Posty: 100
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Tarik napisał:

Katharsis napisał:

2. erotyczne, czyli ciekawe miejsca i zdarzenia

JEDZIESZ!!

Oj Tarik Tarik... ;D niemasz ciekawszych zajec jak czytanie erotycznych bajeczek?
Swiruje oczywiscie Historia naprawde ciekawa z 10 minut czytalem ^^.
a ja proponuje zebys napisala o pokoju miedzy ally i horda ;D o tym jak tauren i gnom ida sie na***ac do tawerny ;p


Celuj w księżyc, bo nawet, jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami.

Offline

 

#23 2009-02-16 20:37:42

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Hercia, myślę przepisać i wrzucić te opowiadanie o tej hunterce Katharsis [ nie komentować wymyślnych nicków xP ]
Ale to będzie takie mdłe itd. że mnie tu ludziory wyśmieją ;(


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#24 2009-02-16 20:43:44

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

nie będzie mdłe a ludziory na pewno nie wyśmieją

tzw. DAJESZ I JUŻ


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#25 2009-02-16 20:48:48

Katharsis

Niania gildii ^^

10183085
Call me!
Skąd: Tarnowskie Góry
Zarejestrowany: 2009-02-03
Posty: 389
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

Skinować czy pisać ? -.-'
;p


Jeśli kobieta odchodzi od zmysłów na Twój widok, musisz pogodzić się z prawdą, że jesteś Gey Elfem. Wiem... mnie też ten fakt boli. Tak bardzo Cię lubiłam... <mówi, wyciągając ostry topór dwuręczny>
"Nieznajomość regulaminu nie zwalnia z jego przestrzegania"

Offline

 

#26 2009-02-16 21:07:19

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

jak ci będzie lepiej


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

#27 2009-02-18 19:36:12

Tarik

Członek

Zarejestrowany: 2009-01-28
Posty: 34
Punktów :   

Re: Twórczość :)

Ludzior napisał:

Tarik napisał:

Katharsis napisał:

2. erotyczne, czyli ciekawe miejsca i zdarzenia

JEDZIESZ!!

Oj Tarik Tarik... ;D niemasz ciekawszych zajec jak czytanie erotycznych bajeczek?
Swiruje oczywiscie Historia naprawde ciekawa z 10 minut czytalem ^^.
a ja proponuje zebys napisala o pokoju miedzy ally i horda ;D o tym jak tauren i gnom ida sie na***ac do tawerny ;p

Oj Ludzior Ludzior a ty znowu o tych taurenach...


"... a co zdobyte nigdy nie będzie szczytem ..."

Offline

 

#28 2009-02-18 20:19:49

Ludzior

Oficer

Skąd: Polska =P
Zarejestrowany: 2008-12-02
Posty: 100
Punktów :   
WWW

Re: Twórczość :)

haha xD lubie te krowki


Celuj w księżyc, bo nawet, jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami.

Offline

 

#29 2009-02-20 22:27:23

Julka

Zbanowany

2193143
Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 9
Punktów :   

Re: Twórczość :)

Haha nie no spoko ^^

Ja swojej tworczosci nie bd wklejac bo mamy juz z kumpela 32 strony do wydruku ;x a poprzednia ksiazke tez chyba bd trzeba ;P


Scheiß Liebe ^^
                        .    .    warum . . . ? ^^

Offline

 

#30 2009-03-02 20:11:32

Herka

Członek

7927390
Zarejestrowany: 2008-12-30
Posty: 164
Punktów :   

Re: Twórczość :)

No dobra... Kathi to dedykuje tobie (więc jak Ludziory będą się śmiały to zwale na ciebie ;P)
oto fr. opowiadania pod tytułem "Bleck tears" (chyba dobrze napisałam, ale nie chce mi się słownika włączać )

Prolog

-Odejdź mi stąd mieszańcu! I obym cię tu więcej nie widziała!- krzyczała przysadzista kobieta na stojącą przed nią dziewczynkę.
-Tak madame...- ledwo szepnęło dziecko i pobiegło w dalsze zaułki Krwawej Dzielnicy. Dziewczynka miała ponad metr pięćdziesiąt wzrostu i była przerażająco chuda jak, na siedmiolatkę. Miała duże ciemno fioletowe oczy, szarawą cerę, czarno-czerwone loki, wąskie wargi, na które delikatnie nachodziły dwa małe kiełki, oraz lekko szpiczaste uszy. Ubrana była w starą, poszarpaną sukienkę, a na szyi wisiał jej mały woreczek na sznurku.
Skręciła w ślepy zaułek. Podeszła bliżej ściany i zastukała w kamień na wysokości jej ramienia. Nagle na dole muru utworzyło się przejście. Dziewczynka z łatwością przez nie przeszła. Za murem była całkiem inny świat, świat bogatych. Dzielnica Portowa to wymarzone miejsce dla złodziei i żebraków. Zbyt wielu naiwniaków się po niej przechadzało, lecz zarazem wiele straży. Dziecko rozejrzało się. Jej wzrok przykuł wysoki mężczyzna ubrany w szaty posłannika. Na pasku przypiętą miał sakiewkę pełną złota, a na każdym palcu sygnety z rubinami, bądź innymi szlachetnymi kamieniami. Stał niemal na wyciągnięcie ręki. Nagle obok niego pojawił się strażnik.
-Szanowny Mistrz Falkon z Zakonu Feniksa?- spytał się mężczyzny.
-Ciszej głupcze!- ostro szepnął człowiek. -Jeszcze ktoś usłyszy!
-Wybacz panie. Król przysyła mnie, bym eskortował Waszą Litość do zamku.- powiedział strażnik i lekko ukłonił się. Dziewczynka niewiele wiedziała o Zakonach. Pragnęła zdobyć tylko kilka miedziaków na jedzenie. Zakradła się cicho na bosych nogach. Weszła w jedność z cieniem. Wyrównała oddech.
-A daleka jest droga do zamku?- zagadywał nadal strażnika Falkon. Dziewczynka stała już za nim. Sięgnęła powoli do sakiewki.
-Ech.. Dosyć długa... Zapewne Wasza Litość jest zmęczona długą podróżą do Regror?- potrzebowała jeszcze chwili. Pragnęłaby rozmowa mężczyzn się nie skończyła.
-Tak, zmęczyłem się i z chęcią odpocznę w jakiejś przytulnej gospodzie... Może polecasz jakąś młoda damo?- powiedział Mistrz i spojrzał na dziewczynkę, która nagle straciła koncentracje i ukazała się. Strażnik szybko złapał ja za nadgarstek.
-Znowu się tu pałętasz przeklęty mieszańcu?! Teraz nie ujdzie ci to płazem!- zaczął krzyczeć. Dziecku z strachu napłynęły łzy do oczu.
-Drogi przyjacielu! Tak się nie traktuje młodych dam! Puść ją natychmiast!- skarcił strażnika Falkon. Wojownik posłusznie puścił dziewczynkę, która zaczęła cicho płakać zielonymi łzami. Mistrz przykucnął przy niej i spojrzał głęboko w jej oczy. -Jak cię zwą?- zapytał ciepłym głosem.
-Mary...- odpowiedziała niepewnym szeptem. Mężczyzna sięgnął do sakiewki i wyciągnął 3 złote monety, które podał dziewczynce
-Proszę. Jak następnym razem się spotkamy to będziesz pewniejsza.- powiedział Falkon. Wstał i pokazał strażnikowi, by za nim podążał. Mary chwile stała w ciszy patrząc na odchodzącego mężczyznę i próbując zrozumieć jego słowa. Zwróciła wzrok na monety, które moment później schowała do woreczka na szyi.
Zaczął zbliżać się mroźny wieczór. Musiała poszukać jakiegoś schronienia. Nie chciała zostać w Dzielnicy Portowej, być może i bogatej, ale bardzo niebezpiecznej. Do Krwawej Dzielnicy wolała się nie zapuszczać po zachodzie słońca. Po woli kierowała swe kroki w stronę Dzielnicy Mieszkalnej. Była to najbezpieczniejsza nocą dzielnica w całym Regror.
Miała wrażenie, że ktoś za nią podąża. Przystanęła na chwile, przymknęła oczy i wytężyła słuch. Usłyszała czyjś oddech. Szybko otworzyła oczy i zaczęła biec ile sił w wybrany kierunek. Nie chciała się dowiedzieć, kim jest obcy. Po paru minutach uczucie zniknęło i zaczęła powoli kroczyć. Ulice już całkowicie opustoszały, a resztki czerwonawej tafli słońca na niebie tworzyły złowrogie cienie na ścianach domów. Mary patrzyła z pasją na zmieniające się otoczenie nie przerywając marszu.
-Nocą wszystko jest takie piękne, a zarazem przerażające...- szepnęła do siebie. Na niebie zaczęły być widoczne gwiazdy i oblicze księżyca w pełni. Tej nocy był niezwykły, oblany zielona poświatą. -To dobry znak...- mruknęła patrząc na swego jedynego przyjaciela. Nagle wrażenie powróciło. Nie chciała tym razem sprawdzać, czy ktoś rzeczywiście za nią podąża. Znacznie przyśpieszyła. Już na horyzoncie zaczął ukazywać się łuk z wyrzeźbionym napisem: "Dzielnica Mieszkalna". O łuk stał oparty młody strażnik. Mary delikatnie się zgarbiła i podbiegła do niego.
-Proszę o miedziak na jedzenie...- szepnęła lekko zachrypniętym głosem.
-Wybacz maleńka, ale spróbuj tam.- strażnik wskazał Dzielnice. -Na pewno dają ci tam coś do jedzenie i być może znajdziesz nocleg.
-Dziękuje dobry panie...- powiedziała Mary i wbiegła za łuk. Znała tu większość mieszkających i każdy ją wyklął. Nie mogła się temu dziwić, była inna. Była Mieszańcem.
Szła wolnym krokiem. Czuła niepokój. Nagle z naprzeciwka biegł chłopiec mniej więcej jej wzrostu. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Miał krótkie i lekko szarpane blond włosy, oraz wyraziste zielne oczy. Mary stanęła i przygotowała się na unik. Nie udało się. Zderzył się z nią w ciągu sekundy.
-Przepraszam!- niemal krzyknął chłopiec. Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Był od niej starszy o około dwa lata.
-Nic się nie stało...- szepnęła Mary, szybko wstała i podała chłopakowi dłoń, by pomóc mu wstać. Śmiało złapał jej dłoń i odwrócił się. Nagle w ich stronę szedł wolnym krokiem chłopak, równy jej wzrostowi i prawdopodobnie też starszy. Miał długie do pasa szare włosy, srebrne oczy, bladą cerę, oraz kamienną twarz, która nie wyrażała żadnych emocji.
-Nie no! Znowu mnie dogoniłeś!- krzyknął pierwszy przybysz i podszedł do przyjaciela, który go wyminął i stanął naprzeciwko Mary. Spojrzał głęboko w jej oczy i ukłonił się.
-Wybacz proszę mojemu przyjacielowi za jego niewychowanie.- powiedział cicho. Jego głos był anemiczny, niewyrażający ani jednej nuty uczuć, bezbarwny. Mary stała chwile w osłupieniu. Dzisiaj już cztery osoby były dla niej miłe, co nie zdarzyło się odkąd zginęli jej rodzice. -Jestem Kaedal, a to Aaron.- ciągnął dalej chłopak. Jego głos nie zmienił się nawet o drobinę.
-Cześć!- niemal wrzasnął jego przyjaciel. Uśmiech z jego twarzy nie znikał, a w oczach grały psotne iskierki. Mary zaintrygowała się tą różnicą charakterów. Kaedal był spokojny i opanowany, lecz bez emocji, a Aaron, wręcz przeciwnie. Wiecznie uśmiechnięty i dynamiczny. Swoje emocje pragnął wyrazić jak najgłośniej się dało.
Chłopcy zaczęli się jej bliżej przyglądać. -Nie przejmuj się Kaedalem! On już się taki urodził, ale jest świetnym przyjacielem...- powiedział Aaron i klepnął chłopaka w ramię, który tylko na niego bezbarwnie spojrzał.
-Cześć... Jestem Mary...- powiedziała cicho i lekko trzasnęła głową by zakryć twarz włosami. Aaron bez zbędnych ceregieli podszedł i zgarnął jej włosy z twarzy. Spojrzała na niego przerażonym wzrokiem. Na początku zrobił zamyśloną minę, a po chwili znów szeroko się uśmiechnął.
-Czemu się kryjesz? Przecież jesteś ładna!- powiedział ucieszony. Kaedal zbliżył się i spojrzał w oczy Mary.
-Tak jest ładna.- mówił nadal bez uczuć. Dziewczyna nie wiedziała, czy żartuje, czy mówi szczerze. -Ale pewnie kryje ją przez to, że ma mieszaną krew...- dodał po chwili.
-Hę? Ty też masz i się nie kryjesz.- powiedział Aaron i zaczął badawczo przyglądać się to przyjacielowi to Mary. Zmierzwił włosy palcami i skierował wzrok na księżyc. Widać, ze nad czymś się zastanawiał.
-Gdzie mieszkasz...- skierował się Kaedal do Mary.
-Nie mam domu...- szepnęła. Aaron nagle klasnął w dłonie.
-Już wiem! Zamieszkasz u mnie!- wrzasnął.
-To nie jest dobry pomysł...- zaczęła trochę głośniej, lecz chłopak uciszył ją ręką.
-Aaronie.. Ona ma racje... Twoi rodzice są już do mnie uprzedzeni to, co dopiero z nią będzie... -wtrącił Kaedal. Aaron spojrzał na niego i, po chwili zaczął znów się nad czymś zastanawiać.
-Wybaczcie, ale ja już lepiej pójdę poszukać schronienia. Narazie!- powiedziała Mary, ale nagle obaj złapali ją za ramiona.
-O nie! Nie damy ci spać przecież na dworze!- powiedział jak zwykle radosny Aaron.
-Może niech u mnie nocuje...- zaproponował Kaedal. Mary ciągle zastanawiała się, jak on to robi, że mówi bez uczuć i emocji. Jego słowa są czyste, nieskażone ironią, czy sarkazmem, lecz także nie znają odczucia radości.
-Stary! To genialny pomysł! Ech... Szkoda, że to nie ja na to wpadłem...- powiedział Aaron. Dziewczyna spojrzała na niego i nagle po cichu się zaśmiała. Miała bardzo dźwięczny i uroczy śmiech. -Ale fajnie się śmiejesz! Nie tylko ładna, ale też i śliczny masz śmiech!- powiedział uradowany chłopak i dołączył do śmiechu. Kaedal tylko na nich patrzył. Po chwili przestali się śmiać.
-To było śmieszne... Naprawdę bardzo śmieszne...- powiedział, a Aaron i Mary znowu zaczęli się śmiać.
Cała trójka przeczuwała, że to początek dobrej i trwałej przyjaźni, lecz żadne z nich nie chciało się przyznać do swoich odczuć.


Black Rose: "Are you looking for death? You found her..."

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset vhs warszawa https://www.berlin-hotel.pl/ www.fretka-domowa.pl internet maków pokoje w Helu