Forum Klanu, którzy przesiaduje na serverze Andeeria.
[wysoka, nocna elfka weszła przez drzwi gospody Lion's Pride Inn znajdującej się w Goldshire. Gospoda była pusta, a ogień w kominku wesoło trzaskał. W powietrzu unosił się zapach piwa, piżma i gotowanego mięsa wilka, specjalności tutejszego szefa kuchni. Przy ladzie stał Innkeeper Farley, zaprzyjaźniony właściciel tej jakże uroczej knajpki, chętnie widywał członków klanu Wojennego Płaczu. Z kominka buchał wesoło dym, a zapach starego drewna unosił się, przyjemnie pieszcząc nozdrza osobników, znajdujących się w gospodzie. Drewniane krzesła poustawiane przy stolikach, idealnie dosunięte, ale puste. Mało kto bywał w tej gospodzie. Raczej ludzie woleli gospody w centrum miasta, a poboczne knajpki bankrutowały. Jednakże nie ta. Miała stały obrót wieczorami, gdy zmęczeni członkowie klanu, po bitwach w Warsong Gulcz, Arathi Basin czy śnieżnych górach Alterac Mountains, siadali przy kominku i relacjonowali minione dni. Czasem zbierały się tu niewielkie grupki małych dzieci, chętnie słuchających opowieści poczciwego krasnoluda Aleza.
Nocna elfka westchnęła ciężko na myśl, że ten wieczór, po raz kolejny, może spędzić samotnie, bez swoich dobrych towarzyszy. Podeszła do krzesła, znajdującego się najbliżej kominka i rozsiadła się wygodnie, oczekując przybycia jakiegokolwiek rozmówcy]
Offline
>ZIEEEW<
Alez zmęczony całym dniem tłuczenia hordy na wszelkich możliwych polach bitew marzył tylko o czterech rzeczach:
Dzbanie miodu, wyczyszczeniu pancerza z resztek keków, dzbanie miodu i śnie.
Wchodząc do karczmy w Goldshire myślał właśnie o nowym pierścionku który sobie niebawem sprawi i nie zwrócił uwagi na Elfkę siedzącą przy kominku. Zanim był w połowie drogi, Farlev - tutejszy gospodarz - już nalewał ulubiony trunek krasnoluda. Alez z uśmiechem odebrał napitek kładąc w zamian na ladzie 4 srebrniki - zapowiedź że na pierwszym dzbanie się nie skończy.
Cieszył się, że przyszedł tak późno, nie miał dzisiaj ochoty opowiadać kolejnych historii tutejszym dzieciom.
Powolnym krokiem zmierzał do najbliższego stolika gdy coś wyrwało go z rozmyślań.
Owym 'coś' był ktoś a konkretnie Katharsis - elfka, opiekunka gildii i przyjaciółka Aleza.
Zmęczenie przeszło jak ręką odjął, bo nie ma dla niego nic lepszego jak konwersacja na poziomie, przy kufelku rzecz jasna.
- Mogę się dosiąść? - spytał ale nie czekając na odpowiedź przysunął sobie krzesło i usiadł przy kominku obok Elfki.
- Długośmy się nie widzieli, opowiadaj co u Ciebie słychać? Jak idą interesy?
...
proszę nie komentować, pierwszy raz pisałem coś dłuższego niż 3 zdania xD
Offline
[ocknęła się jakby z półsnu. Odpłynęła myślami w kierunku przyszłych wypraw na północny kontynent. Marzyła już o nowych instrukcjach do inżynierii, nowych wierzchowcach, jednak znając siebie i tak nie zmieniłaby swojego CrystalPain na żadnego innego smoka. Spojrzała na krasnoluda i wyszczerzyła zęby w uroczym uśmiechu]
- A witaj, drogi przyjacielu. Cóż u mnie słychać? A nic, orkowie jak zawsze się w tyłki wgryzają. Bieganie z flagą na Warsong Gulch mnie strasznie znudziło. Ostatni tydzień spędziłam na zwyczajnym lataniu po Outlandzie i łapaniu tych moich 'cudownych' chmurek. A interesy, jak interesy. Schodzą lub nie schodzą na aukcji, ale zawsze są. [zachichotała i machnęła na jedną z kelnerek, by przyniosła jeszcze dwa grzane piwa, dla niej i dla poczciwego krasnoluda]
- Szykujemy się na długie pogadanki, czy raczej Morfeusz sypie na Twoje oczy piaskiem? A właśnie, jak idą walki z hordą? Nadal są uparci w przegrywaniu? [ zachichotała na myśl o desperatach]
Offline
Alez zrzuciwszy z siebie zbroję, wyjął ściereczkę z plecaka i zaczął dokładnie wycierać zużyty już nieco pancerz.
- Rozmowa z Tobą to czysta przyjemność, sen może poczekać. Ech, horda ma nad nami przewagę w dolinie Alterac, ale niech wiedzą że z nami tak łatwo nie wygrają - wygraża pięścią w stronę kominka - co się odwlecze to nie uciecze i każdego hordziaka Sojusz usiecze! Ale fortuna nam sprzyja, to co utracimy natychmiast odrabiamy z nawiązką.
Pociąga solidny łyk trunku.
- Z niecierpliwością czekam aż pierwsze statki wyruszą na północny kontynent. Wtedy horda - tfu - popamięta nas za wszystkie czasy. Ale dość już o walce, przyszliśmy tu przecież aby odpocząć od codzienności. Powiedz zatem jak idzie Ci Inżynieria, jakieś postępy?
Offline
[przeciągnęła się leniwie na krześle]
- Inżynieria... no cóż, dochodowa sprawa. Poluję ostatnimi czasy na nową receptę na moje ulubione google, by je polepszyć. Niestety, te podłe krwawe elfy nie chcą mi dać tej recepty. Powinnam już nosić tytuł Siekawa Krwawych Elfów! A te nie oddają tego przepisu nawet wtedy, gdy ich połowę populacji wybiję!
[groziła kominkowi z zaciętym wyrazem twarzy]
Offline
[w najciemniejszym rogu karczmy, w miejscu gdzie nie sięgało już przyjemne ciepło ognia płonącego w kominku cienie zadrgały powoli przyjmując kształt nieregularnego okręgu. Delikatna materia oddzielająca świat Azeroth od innych wymiarów zaczęła ustępować mocy starożytnego rytuału łącząc się z miejscem którego istoty i odmienności zwykły człowiek nie był w stanie sobie nawet wyobrazić. Cienie, jakby ożywając, zaczęły tańczyć w rytm słów wypowiadanych w dawno zapomnianym języku stając się niemal namacalne. W cienistym portalu błysnęło coś odcinając się nieznacznie od nieprzeniknionej ciemności która wylewała się z utworzonego przejścia. Z otworu wydartego w rzeczywistości wyłoniła się mała, szponiasta łapka ostrożnie i powoli chwytając się krawędzi bramy, za nią druga, a w chwilę później podłużna głowa niewielkiej istoty. Demon powoli rozejrzał się lustrując bystrymi, błyszczącymi ślipiami każdy szczegół otoczenia. Szpiczaste uszy wychwyciły słowa rozmowy prowadzonej przy stoliku po przeciwnej stronie karczmy.. Istota prezentując rząd ostrych ząbków usmiechnęła sie do siebie jakby zadowolona z widoku. Rurai potrząsną łapkami strzepując z niej pozostałe kłębki ciemności i odwrócił głowę w stronę portalu.
-Panie, dotarliśmy na miejsce- szepnęła mała istota.
Przejście między wymiarami ustabilizowało a z jego wnętrza wyszła powoli postać w długim, satynowym płaszczu pokrytym delikatnie mieniącymi się glifami. Mężczyzna spojrzał na elfkę i krasnoluda siedzących naprzeciwko i uśmiechając się lekko powiedział
-witajcie przyjaciele. Dobrze że już jesteście, mamy sporo spraw do omówienia.. a ty karczmarzu, nalej mi porządnego, krasnoludzkiego grzańca, to była naprawdę długa podróż..
Szponiaste dłonie demona nakreśliły pośpiesznie w powietrzu runy zamykając przejście. W karczmie na powrót zrobiło się jaśniej.
Offline
[Katharsis niewzruszona spektaklem, który widywała dość często, zważywszy, że dość często rozmawiała ze swoim przyjacielem Kianem. Podniosła się ze swojego siedzenia i stanęła naprzeciwko Kiana. Była o ponad pół głowy wyższa od swego przyjaciela, ale jej to nie przeszkadzało. Uśmiechnęła się szczerze do czarnoksiężnika, i nim którykolwiek z mężczyzn zdążył zareagować, złapała małego Rurai na ręce, skórzanym paskiem kneblując mu usta, by jej nie ugryzł]
- Cieszę się, że się zjawiłeś! - zawołała wesoło, czochrając impa po resztkach włosów, które mu pozostały, po wcześniejszych tego typu jej pieszczotach.
- Jakie sprawy masz na myśli, mój drogi? Hm? - podniosła zaczepnie brew i nie czekając na odpowiedź, usiadła na krześle, cały czas trzymając impa przytulonego do swojego biustu i czochrając jego włosy]
Offline
Alez ukłonił się nisko w geście przywitania po czym powrócił do czyszczenia zbroi.
- Widzę Kianie że nie próżnujesz. Może więc dosiądziesz się do nas i odpoczniesz chwilę? Im nas więcej tym rozmowa ciekawsza! - uśmiechnął się.
Offline
[kołysała wiercącego się impa w ramionach]
- No, zostań z nami... proooosze - zachichotała, widząc przerażoną minę impa.
Offline
Alez zmierzył impa chłodnym spojrzeniem, może to przez zazdrość, może przez niechęć do demonów.
- Tak, zdecydowanie troche odpoczynku dobrze Ci zrobi. Siadaj, ogrzej się.
Offline
[z chichotem kołysała dalej impa, który miał już dość wyrywania. Jednak jego mina mówiła, że nienawidzi tejże elfki]
- Oj, tam, Alez, nie bądź zazdrosny... [zachichotała] Ciebie też tak pokołysać? [wyszczerzyła zęby w uśmiechu]
Offline
Krasnolud roześmiał się, aż naczynia zadrżały na stołach.
- Nie mam nic przeciwko - zachichotał i spojrzał z uśmiechem na elfkę.
Offline
[spojrzała na krasnoluda z niedowierzaniem, potem na impa. Zachichotała i wypuściła impa, z rozmachem przytuliła Aleza do siebie i pokołysała, przez co prawie spadł ze krzesła. Puściła go, nim się udusił]
Offline
Krasnal, zarumienił się i próbując zmienić temat zagadnął Kiana
- A cóż tam słychać w szerokim świecie?
Offline
[spojrzała zaciekawiona na Kiana]
- No właśnie? Cóż to sprawę do nas miałeś? Hm?
Offline